Dla posiadaczy prawa jazdy Kat B: ...
Najnowsze komentarze
nowicjusz125
do: Do Wiecznego Miasta - Junak RS125
do:
Sporo ludzi czekało na tę próbę te...
do:
Hejka.
Może opisz jeszcze Krzyszt...
do:
Strasznie jestem ciekaw za co minu...
do:
Więcej komentarzy
Sledzilem z zapartym tchem, piekni...
Moje miejsca
Moje linki
20.12.2014 13:07
Junakiem M16 dookoła Polski - Zakopane
Zamki, Krupówki i tatrzańscy zbóje.
Bieszczady rozpieszczają tym razem, za dnia jak i w nocy jest piękna pogoda.
Wstałem około 4, jest czas, aby się spokojnie spakować, złożyć namiot zaplanować następny etap podróży.
Dziś jedziemy do Zakopanego, mamy tam
zarezerwowany nocleg na Kampingu pod Krokwią.
Do Cisnej nie mogę rozstać się z Bieszczadami, śmigamy po
serpentynach, zjazdy i podjazdy, a przed nami piękne
widoki..
Trochę bałem się o Junaka, ale spokojnie
dał radę. Ciężko było ruszyć w dalszą drogę, zielone szczyty
kusiły, zapraszały. Ostatni postój wypadł nam w Cisnej,
zaczekałem na kolejkę bieszczadzką zrobiłem kilka zdjęć i hajda
dalej, przez Komańczę mkniemy do Dukli.
Przedtem były Smolniki i droga, którą
można opisać w jeden sposób – motocyklowa
katastrofa. Ktoś kleił tam asfalt od początków jego
istnienia, nie dało się jechać, obraz przed oczami był totalnie
rozmazany, kiedy dotarłem do Dukli i zobaczyłem równą
drogę bardzo się ucieszyłem taki byłem wytrzęsiony niczym
napój agenta Jej Królewskiej Mościć.
To jak się okazało było zwykłą torturą, jak
tylko minąłem znak informacyjny, koniec miasta, męki
wróciły ze zdwojoną siłą. Droga Wojewódzka nr 993
to prawdziwa tragedia. Kiedy dotarłem do Jasła, zatrzymałem się
na chwilę, zrobiłem krótki przegląd, aż dziw, że nic nie
odpadło. Za to teraz nagroda, droga równa jak
stół, ciągnie się u podnóża łańcucha gór, po
prawej stronie mamy Beskid Niski, a po lewej rozciągają się Doły
Jasielsko Sanockie, żyć nie umierać, niewiadomo, w którą
patrzeć stronę, najbezpieczniej jednak przed siebie, po mimo
soboty ruch jest spory. Docieram w końcu do Nowego Sącza, kieruje
się drogą wzdłuż Dunajca w kierunku Czorsztyna.
Jadąc więcej zwracam uwagę na okolicę niż
uważam na drogę, piękna trasa, Dunajec po lewej, wprost z rzeki
wysoko w niebo pnie się kobierzec ze świerków. Trochę
zazdroszczę tych widoków, okolice Tylmanowej to naprawdę
coś pięknego, polecam tą trasę Pieniny są tego warte. Zamek w
Czorsztynie, oraz w Niedzicy oba posadzone na skałach, dawniej
strzegły szlaku handlowego oraz pobierały cło. Junaka zostawiłem
na parkingu pod bacznym okiem ciekawskich, sam udałem się na
zamek, za każdym razem wyglądało to tak samo, miałem zapewniona
ochronę.
Z Czorsztyna na Nidzicę prowadzi bardzo ładna
droga, poprzetykana winklami, usiana zjazdami i podjazdami,
radocha dla każdego motocyklisty.
Kiedy mogłem odhaczyć kolejne punkty wyprawy,
ruszyłem na nocleg do Zakopanego, prowadziła mnie droga przez
Białkę Tatrzańską.
Powinienem Tomkowi podziękować raz jeszcze, za
pomysł, który mi podsunął.
Otóż na całej trasie zarezerwowałem noclegi. Zwykle
jeżdżę, bez przygotowania, wystarczy mi namiot i śpiwór,
jednak tym razem, dziękowałem za każde łóżko, czystą
pościel, prysznic i ciepłą wodę.
Zamiast podejść do sklepu i zrobić zakupy, poszedłem
na Krupówki i dałem się zbójom ograbić. Połowa
września, godzina 20 a na deptaku tabuny turystów, widok
niesamowity jeszcze żeby pogoda była, ale to padało, nic to
jednak tej gromadzie ludzi nie przeszkadzało.
Zamówiłem piwo i skierowałem się do
ogródka, tam poznałem sympatyczna parę, która jak
się okazało mieszka w Gdyni, jaki ten świat mały. Kiedy
wyczerpały się tematy i skończyła kolejna porcja złotego napoju
poszedłem coś zjeść, a Maciej i Sandra udali się na swoją
kwaterę.
Zamówiłem dwa krupnioki z grilla do tego
szaszłyk, po chwili dostałem zamówienie, wszystko bardzo
smaczne jeszcze tylko świeży chleb, ogórek kiszony z
beczki i góralska kapela, która ostro przygrywała,
jednak cena tego wszystkiego była iście zbójecka. Prawda
jest jednak taka, że następnym razem i tak tam pójdę, taki
klimat maja.
Najedzony i opity, niezbyt pewnym krokiem, doszedłem
po pewnym czasie do swojego domku, krótka toaleta i padłem
na legowisko. Zasnąłem jak po zbójeckim ciosie, trwałem
tak w tym stanie do 4 rano. Jakaś zaczarowana godzina, a może to
piwo sprawiło, że wstałem, strasznie pić mi się chciało i ktoś
naciskał na pęcherz, najpierw łazienka, potem na bosaka, jeszcze
śpiący, ruszyłem przez kamping z kubkiem w dłoni, kierunek
kuchnia, cel - zagotować wodę na herbatę z miodem.
Już nie było mowy o porannej drzemce, znów zacząłem
się pakować, szło mi to nad wyraz sprawnie, w końcu Junak staną
pod domkiem na nowo spakowany, po wstępnych oględzinach
stwierdziłem, że wszystko jest na swoim miejscu. Znów się
nic nie odkręciło, a tak ostrzegali „zobaczysz jak tym
Chinolem wyjedziesz z garażu to zaraz się rozpadnie”, a tu
proszę kolejne setki kilometrów za nami, a on wciąż
równo pracuje. Pożegnałem Camping pod Krokwią,
jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie, zostawiłem naklejkę i obudziłem
chyba wszystkich gości, kiedy uruchomiłem silnik. Junak zaryczał
niczym głodne zwierze, wprowadził mnie tym samym w dobry
nastrój z nieba woda nie padała, choć pogoda nie nastraja,
wbiłem jedynkę i ruszyłem na spotkanie przygody, obrałem nowy
kierunek - Kotlina Kłodzka, jednak po drodze był Prudnik i trochę
wspomnień, stacjonował tam w latach 80-tych 15 Pułk im. Ziemi
Opolskiej, a ja byłem jego żołnierzem. Przed nami nowe
drogi i nowe widoki, ale o tym w następnej relacji.
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (14)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Turystyka (10)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)