Dla posiadaczy prawa jazdy Kat B: ...
Najnowsze komentarze
nowicjusz125
do: Do Wiecznego Miasta - Junak RS125
do:
Sporo ludzi czekało na tę próbę te...
do:
Hejka.
Może opisz jeszcze Krzyszt...
do:
Strasznie jestem ciekaw za co minu...
do:
Więcej komentarzy
Sledzilem z zapartym tchem, piekni...
Moje miejsca
Moje linki
18.11.2014 21:00
Junakiem M16 dookoła Polski
Mija sierpień, kończy się upalne lato, rano na trawie osiada rosa, a ja czekam na swoją „wielką podróż”. Almot w tym roku sprawił mi niespodziankę, przekazał motocykl i zaopatrzył w środki, abym mógł spełnić swoje marzenie stawiając jeden warunek, napisać relację i przywieść zdjęcia z wyprawy.
Gdzie tu jechać dam w te pędy, wprzód się tylko zastanowię czym pojechać i którędy?
Ciekawych tras w Polsce jest bez liku, jednak
od dawna marzyłem aby pojechać dookoła Polski, naturalnym
kierunkiem był wschód droga do Augustowa na
kartacze.
Kiedy przyszedł dzień wyjazdu miałem wyrzuty sumienia, syn
się rozchorował. Całe szczęście, że to nic poważnego. Wstałem o 4
zaparzyłem kawę w termosie jeszcze tylko Nica wyprowadziłem na
spacer i poszedłem na parking.
Junak był już spakowany, czekał na mnie
grzecznie pod plandeką. Tego uczucia towarzyszącego, kiedy ruszam
na wyprawę nie można porównać z niczym innym, ten moment,
kiedy siadasz na siodło i uruchamiasz zapłon by zaraz ruszyć w
daleką drogę. To poczucie wolności i oderwania od spraw
codziennych to radość połączona z tęsknotą, bliskich zostawiam w
domu. Wytaczam się na drogę, wolno podjeżdżam do skrzyżowania,
czekam na zielone światło, silnik jeszcze nierozgrzany, miga
kierunkowskaz sygnalizując skręt w lewo w kierunku
obwodnicy.
Ruszamy w kierunku Elbląga, lubię wyjeżdżać o
tej porze, kiedy kończy się obwodnica na horyzoncie zaczyna
świtać po dwóch godzinach parkuje nad kanałem, mam przed
sobą starówkę z remontowanym ratuszem. Chwila przerwy
sprawdzam mapę, ustalam kierunek, pojadę bocznym drogami przez
Ornetę, Dobre Miasto, Mrągowo, Giżycko, Ełk na końcu jest
Augustów, pierwszy etap podróży do pokonania ponad
400 km..
W powietrzu jeszcze lato, lecz na
polach już jesień, powoli brąz zastępuje zieleń, jeszcze ptaki
radośnie ćwierkają i woda w jeziorach ma 18 stopni jednak to już
jesień powoli nadchodzi.
Silnik ciągnie równo, siodło
mimo obaw nie maltretuje mojego siedzenia jakoś da się wytrzymać,
ciało zdążyło przywyknąć do nowej pozycji, ciekawe jak będzie
jutro? W trasie dwa razy tankowałem, na początku, trochę
narzekałem na zasięg M16 jednak w trasie przestało mi to
przeszkadzać była chwila na rozprostowanie kości. W Dobrym
Mieście zatrzymałem się na kawę i podładowałem baterię w
aparacie. Połowę trasy zrobiłem drogami powiatowymi ma to tę
zaletę, że jest pusto tylko od czasu do czasu mijamy
samochód. Jednak są one gorszej, jakości i przez to
prędkość podróżna rzadko przekracza 80 km/h. Na początku
miałem jeszcze obawy jak Junak zniesie na trasie moje wszystkie
przytroczone toboły, jak by nie było wziąłem tego trochę, mam
nawet namiot, mimo, że noclegi mam zarezerwowane. Lepiej być
niezależnym, licho nie śpi.
Przed Augustowem zadzwoniłem do kolegi z Forum Klubu
Chińskich Motocykli, obiecał zabrać mnie na dobre kartacze, zanim
się spotkaliśmy dojechałem na miejsce mojego postoju, Marina Borki tak
nazywa się to miejsce przy ul. Nadrzecznej, okazało się wspaniale
położone, nad samym jeziorem z kąpieliskiem, przystanią jachtową,
nowe natryski, wyremontowane domki, hotel, restauracja,
która serwuje przepyszne pierogi, nigdy jeszcze nie jadłem
nic równie pysznego, jeśli kiedykolwiek tam będziecie
spytajcie o pierogi, których nadzieniem są szyjki rakowe,
coś niesamowitego, niebo w gębie. Kiedy tak zajadałem się
pierogami popijając zimnym piwkiem zadzwonił Jacek, okazało się,
że już jest na przystani ze swoją żoną, pożegnałem sympatycznego
właściciela przystani, podziękowałem jeszcze raz za gościnę i
ruszyłem zwiedzać Augustów z Jackiem i Grażyną.
To spotkanie również miało początek kulinarny,
ruszyliśmy na poszukiwanie kartaczy, co w poniedziałek nie było
zbyt proste nawet w Augustowie. Pod Albatrosem już się skończyły,
pozostał jeszcze bar dla tirów, znałem to miejsce i miałem
nadzieję, że się nie zwiodę. Bigo, zamówiłem jeszcze
placki ziemniaczane i tu znów kulinarne odkrycie, placki
sam robię, robił je mój Ojciec, chyba wszyscy w rodzinie i
zawsze były one na wysokim poziomie, ale to, co zaserwowali mi w
tym barze to było plackowe mistrzostwo świata, delikatny miąższ i
chrupiąca skórka, oczywiście do tego cukier i śmietana,
moi gospodarze trochę się dziwili, ale im wytłumaczyłem, że tak
się jada placki na Kaszubach.
Kiedy napełniliśmy brzuchy, Grażyna z Jackiem postanowili
pokazać mi Augustów, widziałem tego dnia piękne zachody
słońca na trzech jeziorach, kapliczkę w Studzienicznej, pomnik
Jana Pawła II, barcie na drzewach, ścieżkę przyrodniczą,
partyzancką ziemiankę i pomnik leśników. Popołudnie i
wieczór minął szybko w tak dobrym towarzystwie nim się
obejrzałem zrobiło się ciemno, poczułem się zmęczony, a tu
jeszcze kilka słów trzeba skreślić, aby utrwalić to, co
przeżyłem.
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (14)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Turystyka (10)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)