Propozycja spadła dość nieoczekiwanie czy pojadę Junakiem M16 do Kościerzyny w celach promocyjnych. Zgodziłem się bez zastanowienia, dostałem motocykli z pełnym bakiem. Wstałem rano spakowałem kanapki, termos, zabrałem paczkę ulotek, aparat i kamerę byłem gotowy na sobotnią wyprawę, a więc w drogę. Przyjemna dla oka jest linia Junak, wygodne siodło, choć nogi nieprzyzwyczajone szukają podparcia tam gdzie go nie ma. Zdejmuję blokadę, włączam zapłon fajna sprawa wtrysk paliwa. Odpalam, chwilę czekam, ruszam powoli, jeszcze nie mama wprawy, szukam biegów, wytaczam się na ulicę dodaje gazu, rozpędzam się powoli, ładnie się zbiera mam banana na dziobie, zaraz obwodnica. Uch, jaka radocha odkręcić manetkę i pędzić przed siebie w porównaniu do mojego Junaczka ta M16 ładnie się zbiera. Ciekaw byłem ile poleci, więc dałam po garach ile wlezie, po chwili lecę 130 to mi wystarcza więcej nie potrzebuje. Nawet nie wiem, kiedy wjeżdżam do Żukowa na rondzie skręcam na Kościerzynę.  Łykam kilometry, droga bez niespodzianek kilka minut po dziewiątej wjeżdżam na kościerski rynek. Wracając zjechałem z głównej drogi, chciałem po drodze mijać pola, małe wioski i tu niestety wyszła całą prawda o tylnym zawieszeniu, o ile sprawdza się na równych drogach to kompletnie nie nadaję się na dziurawe „polskie drogi”.

Tą niedogodność w pełni mi nagrodził znów na obwodnicy gnając do domu.

https://www.youtube.com/watch?v=3IGIgTFwoLY